Łówcza, ze względu na dużą ilość terenu, gdzie nie można było uprawiać ziemi, czyli głębokie strome doliny ciągnące się kilometrami wzdłuż potoków Łówczanka i Gnojnik, była idealnym miejscem do rozwoju hodowli owiec, z których pozyskiwano między innymi skóry na kożuchy. Tradycyjnie w tej wiosce uprawiano także konopie, które moczone były w sadzawkach, a następnie suszone i międlone. Zimą kobiety zajmowały się wytwarzaniem przędzy na kołowrotkach z wełny lub włókien konopnych. Następnie, w chałupniczych warsztatach tkackich uzyskiwano płótno konopne lub sukno z wełny, jak opisuje M. Hawryliszyn w swojej książce o Łówczy, gdzie osnową były nici konopne, a wątkiem nici wełniane. Sukno, będące materiałem nietrwałym i rzadkim, wymagało folowania, czyli zagęszczenia struktury, można by rzec, jego skurczenia. Proces ten zwykle odbywał się w foluszach, czyli maszynach usytuowanych nad rzeką, napędzanych kołami wodnymi. Taki folusz znajdował się w Łówczy, około 600 metrów od wsi, przy jej zachodnim krańcu, nieopodal stawów. Obok folusza był młyn, a foluszem zarządzał pan Gorzelnik, mieszkający w czwartym domu od początku wsi.
Zobacz jak wygląda i działa tradycyjny folusz TUTAJ
Niestety dziś po foluszu i młynie nie zostało praktycznie nic. Aby te dwa obiekty mogły funkcjonować, specjalnie wykopano i uformowano nowe koryto, co jest widoczne na mapach z 1954 roku, ale też na współczesnych mapach i w terenie, gdzie widoczne jest stare sztuczne koryto. Obecnie woda płynie naturalnym korytem.
W okolicy udało się natrafić na pół kamiennego koła młyńskiego. Przy strumieniu znajdują się także kamienie i cegły z odciskiem litery „X”, które prawdopodobnie są pozostałościami po foluszu i młynie, zdemontowanych po wojnie.
Łówcza usytuowana była blisko dwóch miasteczek: większego Narola (5 km), z organizowanymi tam dużymi targami, i mniejszego Płazowa (3 km). Było to dogodne miejsce do produkowania tkanin, sukna i płótna na lokalne potrzeby. Informacje o drukarzach płótna pochodzą z miejscowości takich jak Gorajec (około 5 km od Łówczy i Płazowa) i innych terenów gminy Cieszanów. W Płazowie rodzina Kostrzyckich była związana z drzeworytnictwem. Warto przypomnieć, że Kostrzycki pochodził z Łówczy (wówczas przysiółka Złomy, który współcześnie po zmianach administracyjnych stał się odrębną wsią). Dzięki matrycom drzeworytniczym, które były jednym z najważniejszych elementów warsztatu drukarskiego, nabijano wzory na tkaniny. Zatem w okolicy Łówcza – Płazów znana była technologia drzeworytnicza i drukarska, choć do naszych czasów dotrwały tylko szczątki wiedzy i eksponatów związanych zarówno z tkactwem, jak i drzeworytnictwem. Informacje te są ciekawe, gdyż wskazują na idealne warunki do funkcjonowania unikatowego lokalnego stroju ludowego. Na pewno też można było znaleźć w okolicy kobiety, które zajmowały się wyszywaniem wzorów, ponieważ kiedyś każda kobieta musiała umieć szyć, a niektóre dzięki zdolnościom manualnym także wyszywać.
Płazów jako miasteczko było miejscem, które było siedzibą parafii katolickiej, do której należały: Krupiec, Brusno, Gorajec, Żuków, Huta Bruśnieńska (Stara Huta), Lubliniec, Ruda Różaniecka, Rudka Bruśnieńska, Huta Borowa (Huta Różaniecka), Kosobudy, później także Łówcza i Złomy. Ciekawe jest to, że właśnie w okolicy Gorajca i Lublińca były warsztaty drukujące tkaniny, o czym wspomina Roman Reinfuss.
Konkluzja: istnieje możliwość, że Płazów w tej okolicy był czymś w rodzaju miejsca, skąd rozchodziła się moda, styl i nowinki praktyczne. Warto zauważyć, że sztuka ludowa w swojej istocie nie jest tym, co sztuka profesjonalna, która oparta jest o podstawy filozoficzne, dlatego sztuka ewoluowała do coraz to mniej praktycznych zastosowań. Natomiast sztuka ludowa, którą uprawiali prości i niewykształceni ludzie, miała najczęściej czysto praktyczne zastosowanie. Jej wygląd i jakość związane były z wprawą twórcy w danej dziedzinie, jak i pomysłowość, która przejawiała się dodatkowymi dekoracjami. Niestety, przez to, że Płazów był małym miasteczkiem, które w pierwszej połowie XIX wieku zostało zdegradowane do wsi i parafii z bardzo rozproszoną społecznością wiernych po wielu wsiach, to niewiele zachowało się historii i lokalnych eksponatów. Nikt też nie traktował Płazowa jako centrum jakiejś odrębnej kultury, która była usytuowana wręcz idealnie na strefie przejściowej Roztocza i Płaskowyżu Tarnogrodzkiego. Czynniki geograficzne też kształtują lokalną kulturę.
Dlatego też powstająca w Płazowie jednostka kultury w dawnej szkole, gdzie już zadomowił się drzeworyt i jest też zamysł prezentowania stroju ludowego, ma duże pole do popisu. Może z czasem uda się rozwiązać tę łamigłówkę i zrekonstruować kulturę płazowską? Parafie miały zawsze duży wpływ na lokalne zwyczaje, społeczność i kulturę. Kluczem jest drzeworyt, a czynnikiem X folusz.