Artykuł Marii Przeździeckiej, z gazety „Ziemia” jest kluczowym materiałem prasowym dla historii drzeworytu płazowskiego. Znajdziemy tu informacje pochodzące od 71 letniego wnuka Macieja Kostrzyckiego – Michała.

Nie jest znana data urodzin Macieja Kostrzyckiego seniora. Jedyne źródło informacji o seniorze rodu Kostrzyckich w Płazowie, znajduje się w księdze parafialnej, gdzie zapisane są urodziny Macieja Kostrzyckiego juniora (łac. Mathias), z tym, że jako ojciec zapisany jest tam Mateusz (Mathaus) Kostrzycki. Wyszukiwarka geneteka.genealodzy.pl także ma zapisane w bazie danych imię Mateusz, a nie Maciej. W kolejnych księgach związanymi ze ślubami, Mateusz Kostrzycki zapisywany jest jako Maciej. Trudno powiedzieć, dlaczego w kolejnych księgach pojawia się już imię Maciej i jakiego typu błąd tutaj został popełniony.

Kostrzyccy mieli przybyć do Płazowa ze Złomów, wtedy część Łówczy, dziś Huta Złomy, samodzielna wieś. Zapewne Maciej (Mateusz) Kostrzycki ożenił się w Płazowie i osiadł w domu swojej żony (nr domu 104).

W Płazowie został kościelnym (funkcję tę będą potomkowie Kostrzyckiego kontynuować), był też grabarzem, zajmował się bednarstwem. Jak to zazwyczaj bywa z artystami, nie był zamożny, dlatego dorabiał między innymi poprzez rzezanie drzeworytów i odbijanie obrazków. W sąsiedniej Łówczy, Rudzie Różanieckiej i ogólnie na terenie całej parafii płazowskiej, szczególnie dużo można było sprzedać „Mikołajków”, bowiem istniał tam zwyczaj wieszania w stajniach obrazków, mających na celu chronić bydło, szczególnie przed zarazą. Maciej zmarł w okolicy 1838 roku. Żona Ludwika, która zajmowała się kramarstwem, po śmierci męża, sprzedawała sporadycznie odbitki. Następnie jej syn, Maciej, kontynuował tradycję produkcji odbitek i ich sprzedaży (miał odziedziczyć 10 desek jednostronnych z drzeworytami, można tu zadać pytanie, czy może wtedy sam też zaczął rzezać drzeworyty? Obecnie większość płazowskich desek jest obustronnie rytowana a w Muzeum Etnograficznym w Krakowie znajduje się 13 desek).

Według Michała Kostrzyckiego, Maciej junior miał zostawić sobie dwa drzeworyty, jeden ze świętym Antonim i drugi ze św. Mikołajem. Reszta wcześniej została przekazana do zbioru Dembowskich z Zakopanego. Niestety zaginęły w okolicy 1914 roku podczas przeprowadzki (zapewne z posesji z numerem domu 104, na miejsce, gdzie teraz mieszkają potomkowie Kostrzyckich).

Według autorki artykułu, istnieje możliwość, że w Płazowie już istniała tradycja drzeworytnicza. Być może zajmował się nią poprzedni kościelny? Stare klocki mógł przejąć Kostrzycki i kontynuować tradycję odbijania obrazków i może ich tworzenia. Stąd mogły wynikać różnice w stylu niektórych klocków, szczególnie tych sygnowanych MK. Na drzeworytach znajdziemy też sygnatury: W.S.K., W.K.S. i P. Dziś trudno ustalić szczegóły związane z tradycją drzeworytniczą w Płazowie. Zazwyczaj będący biednymi, analfabetami, ludowi artyści i rzemieślnicy, znikają z powierzchni ziemi i czasem zostają po nich tylko pojedyncze anonimowe dzieła sztuki ludowej.

Artykuł „Sekret rzeźbionych klocków”,  „Ziemia”, nr 10. październik 1957 roku do przeczytania TUTAJ, na stronach 19 i 25.

Powyżej wycinek z artykułu pokazujący informację o biednym obraźniku, który chodził po wsiach i sprzedawał obrazki w połowie XVIII wieku. Czyżby już wtedy istniała tradycja drzeworytnicza w Płazowie?

Michał Kostrzycki, będący kościelnym w Płazowie, dorabiał na różne sposoby. Gdy po parafii wędrował obraz Matki Boskiej, jeździł z fisharmonią i za drobną opłatą przygrywał do religijnych pieśni śpiewanych w domach. Przyjeżdżał furmanką, gospodarze pomagali mu wnieść do domu fisharmonię.  Już nie sprzedawał obrazków, ale u nas na Złomach w stajni po II wojnie wisiał obrazek Maryi nad wejściem (relacja od Heleny Ciećki z Huty Złomy – 15.08.2020).

Wycinek z „Schematyzm Archidiecezji Lwowskiej 1899” pokazujący zasięg parafii płazowskiej, do której należały: Brusno z Deutschbach, Huta Stara, Łówcza ze Złomami, Rudka, Huta i Ruda Różaniecka. W tym rejonie Kostrzycki, także jako kościelny, miał największe możliwości związane ze sprzedażą drzeworytów, bowiem katolicy z tych wsi przychodzili do Płazowa do kościoła i na pewno mogli nabywać obrazki u kościelnego. Możliwe, że wcześniej było to coś w rodzaju dodatkowej możliwości zarobkowania przy współpracy z proboszczem. Zapewne, sztuka ta, nie była doceniania przez proboszcza Krzeptowskiego, bowiem drzeworyty z jednej strony były bardzo powszechne na terenie parafii, z drugiej strony pojawiły się już obrazki i obrazy lepszej jakości uzyskane przez nowoczesne metody drukarskie.

aktualizacja 10.09.2020